Podczas naszej wyprawy dostaliśmy pozwolenie aby na 10 minut wjechać na Burakówkę. Jest to składowisko nisko i średnio radioaktywnych odpadów. Odpady przechowywane są w transzejach. Są to doły wielkości boiska piłkarskiego, które są „wyściełane” odpowiedniej grubości warstwą gliny (cechą charakterystyczną gliny jest to, że nie przepuszcza promieniowania), następnie warstwą piasku który chroni glinę przed przebiciem przez jakiś odpad. Następnie do takiego dołu wsypywane są odpady, które zasypywane są piaskiem oraz kolejną warstwą gliny. Na wierzch sadzi się roślinność która ma rekultywować glebę. Wygląda to jak prowizorka ale podobno się sprawdza. Po awarii w Fukushimie Japończycy zdecydowali się na wprowadzeniu tej technologii do siebie. Oprócz transzei na terenie Burakówki znajduje się składowisko sprzętu, który brał udział w likwidacji szkód.
Nad całością czuwają dwie stacje analiz, które sprawdzają radioaktywność terenu, gleby oraz wód gruntowych. Jednym słowem sprawdzają czy z transzeje dobrze spełniają swoją rolę. Zgodnie z informacjami od pracownika składowiska w ciągu 24 lat nie zanotowano przecieku radioaktywnych substancji do wód gruntowych.
W Burakówce panują zaostrzone normy bezpieczeństwa. Nie wolno nam schodzić z betonowych chodników, po sygnale, że odjeżdżamy mamy bezwzględnie wsiąść w nasz autokar i opuścić teren składowiska.
POMIARY:
chodnik - od 0,4 do 0,6 mR/h
rury -od 0,6 do 1 mR/h
wraki samochodów - od 0,4 do 0,8 mR/h
koparka - 0,5 mR/h