Mój ostatni dzień w Nepalu spędziłam troszkę na probie nadgonienia zaległości informacyjnych tj. odkryłam, ze NY jest niszczony przez huragan oraz wiele innych ciekawych newsów ze świata afrykańskiego oraz muzułmańskiego, a to dlatego, że jedyną anglojęzyczną stacją jaką udało mi się odebrać była Al Jazeera. Szczerze powiedziawszy jestem zaskoczona ich profesjonalizmem i rzeczowością oraz różnorodnością dokumentów i reportaży, które oferują. Ale to z mniej ciekawych rzeczy, gdyż pozostałą cześć dnia spędziłam oczywiście na zwiedzaniu. Także udałam się w niezwykle miejsce jakim jest Świątynia Pashupatinath. Jest to najważniejsza na świecie świątynia dedykowana Shivie. Położona jest na brzegu rzeki Bagmati. Według wierzeń hinduskich zmarli, których ciała zostaną tu spalone a prochy wsypane do rzeki trafiają wprost do nieba. Jak łatwo się domyślić ceremonia pogrzebowa tutaj kosztuje majątek i jest przeznaczona dla ludzi z najwyższych kast (co ma racjonalne wytłumaczenie, gdyż skoro w poprzednim wcieleniu byleś dobrym człowiekiem to w tym powinieneś żyć w lepszej kaście niż poprzednio). Jest też dodatkowy warunek stos z ciałem może podpalić jedynie syn zmarłego/łej, dlatego tak ważne dla wyznawców hinduizmu jest posiadanie męskiego potomka. Także spora cześć dnia spędziłam siedząc na brzegu rzeki, słuchając płaczu żałobników, obserwując dzieciaki wyławiające skarby (nadtopioną biżuterię) z rzeki i patrząc na płonące ciała . Muszę powiedzieć, że ku mojemu zaskoczeniu w ogóle nie czuć było zapachu palonego ciała (a, że wiatr dobrym ludziom zawsze w oczy także siedziałam dość długo w dymie). Jest to zapewne efektem specjalnego przygotowania ciała zmarłego przez nasączenie go zapachowymi olejkami. Następnie udałam się na zwiedzanie buddyjskiej stupy - Boudhanath, która jest jednym z ważniejszych miejsc dla buddyjskich pielgrzymów (jest położona w samym środku naturalnej mandali) i turystów (jest jedna z największych stup na świecie). Otacza ją wiele legend -często sprzecznych ze sobą, gdyż zmieniają się w zależności od tego czy opowiadają je Tybetańczycy, czy Nawarowie. Dzień pełen spokoju i relaksu, czyli dzień w duchu nepalskim :o)