Schniemy... nuda. Liczyłam, że pochodzę po okolicy i popstrykam zdjęcia ale jak na razie nic z tego. Buty jak były mokre tak są. Poza tym co jakiś czas wyłączają nam prąd. Co ciekawe patrząc przez okna na tę osadę nikogo nie widać. Wygląda na wymarłą, a wiem, że mieszka tu około 40 osób. dziwne uczucie...
...
Po krótkim spacerze stwierdzam, że pomimo że osada wydaje się cicha i pusta co i rusz ktoś się tu przemyka miedzy budynkami lub siedzi ukryty w cieniu obserwując drogę. Ludzie, choć ewidentnie przyjaźnie do nas nastawieni raczej unikają kontaktu. Za to jestem na sto procent pewna, że ciekawskie oczy śledzą nasze poczynania zza firanek...
...
Słowiański wieczór -jak to nazwał nasz Gospodarz. spędziliśmy go tradycyjnie w bani. Jest to rodzaj suchej sauny, w której należy uderzać się w ramach masażu brzozowymi witkami. Następnie szybki chłodny prysznic i do stołu coś przegryźć, porozmawiać i napić się. I tak powtarzamy do znudzenia ;o)