W kopalni kwarcu-czyli "daj kamienia"

Dzisiaj zwiedzaliśmy kopalnie kwarcu. Co ciekawe pod ziemią wbrew tego co się uczyłam nie było gorąco ale zimno... Około -4 ^ C. A jak wiadomo niektórym pewnym rodzajem kwarcu jest kryształ górski, który pozwolili nam pozbierać ;o) tak więc kurki poszły pogrzebać w poszukiwaniu kamyczków... daj daj daj kamienia ;o)

...

oraz poszliśmy na małą wycieczkę w górę rzeki w poszukiwaniu wodospadów i połazić trochę po skałkach (to szczególnie męska cześć wycieczki)

...

Swoją drogą dostaje powoli świra. Niby biała noc to nic takiego. Jednak nic to było tylko przez pierwsze dwa dni następnie zaczęłam powoli popadać w mały obłęd. Po pierwsze straciłam jakiekolwiek poczucie czasu. Mój mózg nie rejestrował żadnego upływu czasu. O tym że chce mi się spać odkrywałam patrząc na zegarek, po tym jak zaczynałam się źle czuć (jednak nie śpiąca). Następnie budziłam się tak z częstotliwością co 15 minut święcie przekonana, że to już ranek i przespałam całą noc. Pod koniec musiałam już zacząć zakrywać głowę czymś aby odciąć dopływ światła, gdyż nie mogłam już w ogóle zasnąć... Rozregulowanie organizmu sprawiło, że jestem wstanie spać 12-14 a potem funkcjonować około 3-4 w nocy. Jedyne co mnie ratuje to zegarek i trzymanie się godzin.

Zdjęcia (20)

Komentarze (0)