Dzisiejszy dzień rozpoczęłam od prania, gdyż na moje spodnie wylała się nafta z lampy. Prałam, prałam i nic - nadal istnieje spora szansa, ze ktoś pomyli mnie z pracownikiem stacji benzynowej. Następnie udałyśmy się razem z naszymi Gospodarzami na tradycyjny obchód okolicznych domów aby otrzymać tikę. Na dłużej zatrzymaliśmy się w domu brata Narmily, gdzie oprócz grania w gutpati poznałam pyszny przepis na przyrządzanie bogate - nepalskiego cytrusu, który w smaku przypomina białego grejpfruta
*w moździerzu ugniatamy czosnek (2 ząbki), papryczkę chilli, oraz sól (1 łyżka) dodajemy cukru do smaku*
Swoją drogą cukier b. dobrze gasi palenie chilli. Po powrocie do domku wzięłyśmy udział w przygotowywaniu roti tj. chleba ryżowega. Nasze wypieki rozpoczęłyśmy od wizyty w młockarni, gdzie razem z Beth zmieliłyśmy ryż na mąkę, z której później powstało roti
*mąka ryżowa, woda, ghee, cukier. Wyrabiamy do konsystencji ciasta naleśnikowego, po czym smażymy na głębokim tłuszczu ulewając z ciasta kształt obwarzana*
Razem z mleczną, nepalską herbatą smakuje nieziemsko (z bananami zresztą też). Przy okazji warto w tym miejscu wspomnieć o głównym posiłku nepalskim czyli dal bhacie tj. ryżu podawanego z wywarem z soczewicy. Ten przygotowywany tutaj w glinianych paleniskach, przesiąknięty dymem smakuje mi chyba nawet troszkę b. niż przygotowywany w Bharatpur na kuchence gazowej... a może po prostu to te schody :o)
*bhat - ryż ugotowany bez soli; tarkari -są to posiekane warzywa np. fasola, groch, pomidor,ziemniaki, bakłażany, cebula; do nich dodajemy przyprawy - w moim domu sól, kmin, carry, odrobinę chilli. Warzywa podsmażamy, następnie dodajemy szklankę wody i dusimy na wolnym ogniu; dal-w osolonej wodzie gotujemy soczewice, następnie dodajemy łyżkę oleju, w której zagotowaliśmy kmin. *
W czasie dashain obowiązkowo podajemy z koziną :o)