Park Ritan został zbudowany w 1530 roku i jest jednym z najstarszych parków w Pekinie. Dawniej znajdował się tutaj ołtarz służący jako miejsce składania ofiar bogu słońca, dziś służy ludziom jako miejsce relaksu. Pewnie zastanawiacie się czemu piszę o parku... ano dlatego, że chińskie parki tętnią życiem. I nie mam na myśli ludzi wyprowadzających psy lub dzieci na place zabaw. W Chinach gromadzą się w nich ludzie, z reguły starsze osoby szukające towarzystwa, ale nie tylko, którzy wspólnie robią wiele ciekawych rzeczy.
Z mniej zaskakujących to grają w karty, szachy, czy bardzo popularną grę hazardową mahjonga (połączenie domina z tysiącem i pokerem) oraz ćwiczą i biegają.
Z bardziej zaskakujących śpiewają :o) Tworzony jest swego rodzaju chór (z dyrygentem). Ludzie śpiewają do muzyki z magnetofonu lub czasami na żywo.
Oczywiście uprawiają również Tai Chi, czyli ćwiczenia fizyczne połączone z medytacją. Ćwiczenia można wykonywać albo samodzielnie, albo pod nadzorem trenera, który pokazuje ćwiczenia i koryguje postawę. Mi udało się wypatrzeć Pana, który nauczał podstaw. Dzielnie kopiowałam jego ruchy, ale rad które mi dawał nie zrozumiałam... muszę jeszcze poćwiczyć chiński... uśmiechałam się grzecznie i starałam kopiować bardziej...
Również się tańczy :o) bez skrępowania, czy wstydu... każdy z każdym, przy akompaniamencie śmiechu i muzyki z magnetofonu. Można tańczyć zarówno w parach (w tym momencie Michał już jest po drugiej stronie parku) lub w układach.
Bardzo popularna jest również gra w Zośkę. Tutaj niestety też nie udało nam się błysnąć... należy to tłumaczyć tym, że to praktyka czyni mistrza, a nie jeden czy dwa wypady do parku... :o)
Podejrzewam, że robią jeszcze wiele równie świetnych rzeczy, których nie zdążyliśmy zaobserwować lub może niezrozumieliśmy... Niestety nie przedstawię wielu zdjęć. Przyznam się, że trochę się krępowałam ingerować w życie tych ludzi z aparatem. Czułam się odrobinę jak intruz. Wolałam wziąć w czymś udział niż obserwować jako gap lub gap z aparatem.